W sobotę, 3 września swoje rodzinne Tychy odwiedziła brązowa medalistka igrzysk w Londynie i w Rio de Janeiro, czołowa polska kajakarka Karolina Naja. Najpierw na Stadionie Miejskim spotkała się z dziennikarzami, a w przerwie I-ligowego meczu została przywitana przez kibiców i odebrała z rąk prezydenta Andrzeja Dziuby prezent-niespodziankę.
Na stadion nasza medalistka przybyła w towarzystwie swoich rodziców – pani Zofii i pana Andrzeja – oraz swojego chłopaka, Łukasza. Podczas konferencji prasowej towarzyszyli Karolinie jej pierwsi trenerzy, Sylwia i Marek Stanny oraz prezydent Tychów Andrzej Dziuba.
- Wierzyłem w medal igrzysk w Rio i cenie go chyba bardziej niż ten, który Karolina zdobyła cztery lata temu w Londynie – mówił Andrzej Dziuba. – Każdy sportowiec chyba bowiem przyzna, że obronić trofeum jest zwykle trudniej, niż po raz pierwszy je zdobyć – uzasadnił. Słowa prezydenta potwierdzała Sylwia Stanny, która przed laty na wodach Jeziora Paprocańskiego wprowadzała młodziutką mieszkankę osiedla „Z” w świat wyczynowego kajakarstwa: – To właśnie olimpijska powtarzalność jest czymś, przed czym należy chylić czoła. Dlatego dziękujemy Ci, Karolinko za te cudowne przeżycia. Miło jest się ogrzać w blasku Twojego medalu – mówiła trenerka.
Sama Karolina dziękowała wszystkim, którzy w nią wierzyli i dopingowali, opowiadała o tym, co czuła w czasie finałowego biegu i o szczęściu, jakie wraz z partnerującą jej Beatą Mikołajczyk poczuły po minięciu linii mety. Podkreślała też wyższość atmosfery panującej w wiosce olimpijskiej w Brazylii nad tą, którą pamięta z Londynu. – Cztery lata temu tor kajakowy oddalony był o 70 kilometrów od brytyjskiej stolicy i reprezentanci naszej dyscypliny mieszkali w osobnej wiosce, stąd nie mieliśmy okazji kontaktować się z innymi polskimi sportowcami. Nie mieliśmy też możliwości spotkania wielkich, znanych z ekranów telewizora gwiazd sportu. W Rio mieszkaliśmy w tej głównej wiosce, więc nie musieliśmy się „kisić” w tym naszym, kajakowym towarzystwie – opowiadała z uśmiechem.
Była też mowa o ciężkim kajakarskim treningu, o przepływanych w ciągu sezonu 2,5-3 tysiącach kilometrów, o wyciskaniu na siłowni ciężarów, liczonych w dziesiątki ton. Trener Marek Stanny wspominał też, że „Karolcia” nie była na początku grzeczną dziewczynką i bardziej niż treningami zajmowała się tym, czy ma odpowiednie gumki i spinki do włosów…
Przed rozpoczęciem meczu piłkarskiego GKS – Wigry, Karolina Naja zdążyła jeszcze zwiedzić Tyską Galerię Sportu, po której oprowadził ją szef TGS Piotr Zawadzki, zaś w przerwie spotkania pojawiła się na murawie Stadionu Miejskiego, gdzie gorącą owacją przywitali ją tyscy kibice.
Nie był to jednak koniec niespodzianek. Nagle z jednego z tuneli wyjechała na murawę biała lancia ypsilon z wizerunkiem brązowego medalu olimpijskiego na masce i prezydentem Tychów za kierownicą. Andrzej Dziuba, podobnie jak po igrzyskach w Londynie, wręczył brązowej tyszance ufundowany przez jej rodzinne miasto i Fiat Chrysler Automobiles samochód i życzył, by fundatorzy mieli po raz kolejny okazję uhonorować Karolinę za cztery lata, po olimpiadzie w Tokio.
Źródło: tychy.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz