piątek, 28 marca 2014

FINAŁ PHL: Ciarko PBS Bank Sanok - GKS Tychy 1:4 (1:1, 0:1, 0:2)


W trzecim finałowym meczu GKS Tychy zasłużenie pokonał na wyjeździe Ciarko Sanok 4:1.
Tyszanie zagrali dzisiaj bardzo konsekwentnie i przede wszystkim skutecznie. Punktowali zespół Sanoka i bez większych problemów zakończyli to spotkanie zwycięsko, wychodząc tym samym na prowadzenie w finale 2:1!!!
Drużyna Ciarko Sanok jedynie co mogła przeciwstawić dzisiaj Trójkolorowym to prowokacyjne, a w trzeciej tercji wręcz chamskie zachowanie. Widać, że ta drużyna mentalnie nie osiągnęła poziomu odpowiedniego dla finału PHL.

Ciarko PBS Bank Sanok - GKS Tychy 1:4
1:0 Marek Strzyżowski - Robert Kostecki (12:35)
1:1 Jan Steber - Milan Baranyk - Pavel Mojžíš (14:33)
1:3 Mikołaj Łopuski (43:03)
1:4 Łukasz Sokół - Marcin Kolusz (58:58) do pustej bramki



*****************************************************************************************************************

GKS Tychy znów górą w finałach ligi hokeja

Hokeiści GKS Tychy pokonali Ciarko PBS Bank w Sanoku 4:1 i objęli prowadzenie 2:1 w serii do czterech zwycięstw w finale Polskiej Hokej Ligi. W sobotę zostanie rozegrany mecz numer 4. Brązowe medale mistrzostw Polski zapewnili sobie już natomiast zawodnicy JKH GKS Jastrzębie. Rozgromili Aksam Unię Oświęcim 7:1 i wygrali całą serię 3:0.

Już w 20. sekundzie meczu w Sanoku na ławce kar musiał usiąść Tomasz Malasiński, a po chwili dołączył do niego Pavel Mojżisż, ale sanoczanie zmarnowali 85-sekundowy okres gry w podwójnej przewadze. Najbliżej zdobycia gola był Vojtech Kloz, który trafił w słupek.

Tyszanie przetrwali ciężkie chwile i gra wyrównała się, a obaj bramkarze mieli sporo okazji do zaprezentowania wysokiej formy. Sztefan Żigardy bronił strzały Mahboda, Richtera, Dantona. Swietnej okazji nie wykorzystał Rafał Ćwikła. Z kolei Johna Murraya próbowali pokonać: Łopuski, Rzeszutko, Bagiński i Parzyszek oraz Kolusz, który w sytuacji sam na sam próbował zaskoczyć bramkarza, wycofując krążek do Witeckiego.

W 13. minucie Robert Kostecki odebrał krążek Adamowi Bagińskiemu i wprowadził kontrę, którą strzałem w okienko zakończył Marek Strzyżowski. Sanoczanie cofnęli się, a tyszanie zaatakowali z jeszcze większą werwą i po dwóch minutach wyrównali. John Murray trzykrotnie odbijał krążek, aż w końcu Jan Steber trafił do siatki.

Tempo w drugiej tercji było już wolniejsze, choć nikt nie zamierzał kryć się za podwójną gardą. Sanoczanie nie wykorzystali dwóch okresów gry w przewadze, podczas których znakomite okazje mieli Martin Vozdecky i Krzysztof Zapała. Z kolei w 36. minucie Milan Baranyk z zimną krwią skarcił gospodarzy za błąd w ustawieniu i w sytuacji sam na sam wpakował krążek do bramki między parkanami Murraya.

Po chwili stuprocentowej okazji na podwyższenie nie wykorzystał Mikołaj Łopuski po podaniu Marcina Kolusza zza bramki. Kolejnej znakomitej sytuacji Łopuski już nie zmarnował, choć potrzebował dobitki, aby pokonać Murraya w sytuacji sam na sam w 43. minucie.

Cztery minuty później gospodarze stanęli przed szansą na zniwelowanie strat, ale grają z przewagą jednego zawodnika nie zagrozili poważnie bramce bronionej przez Żigardy'ego.

Sanoczanom nie kleiła się gra, w dodatku ich sytuację komplikowały łatwo łapane kary. Półtorej minuty przed końcem trener gospodarzy wycofał bramkarza i miejscowi atakowali 6 na 4 (na ławce kar siedział Ladislav Havlik). Jednak Łukasz Sokół posłał krążek z własnego koła bulikowego do pustej bramki. Na tym emocje się jednak nie skończyły - już po chwili Marek Strzyżowski został sfaulowany i wykonywał rzut karny, lecz górą był Żigardy.

Jeszcze zanim hokeiści zjechali do szatni, doszło do kilku przepychanek (m.in. kara 2+2 dla Mike'a Dantona) i bokserskiego pojedynku Michała Kotlorza z Markiem Strzyżowskim.


Źródło: rmf24.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz