Z Tychów znikają budynki-symbole. Po kawałku ubywa ZEG-u, zaczęła się też rozbiórka dawnej piekarni Gigant (na rogu ulic Budowlanych i Glinczańskiej). Tym samym krajobraz tej części miasta zupełnie się zmieni. Znikną dwa charakterystyczne obiekty, które przez kilkadziesiąt lat stanowiły punkty orientacyjne dla mieszkańców. Wraz z nimi znika też kawałek historii miasta.
- To był jeden z pierwszych „gigantów” w Polsce, rozpoczął produkcję około 1956 roku – wspomina Stanisław Gdowski, wieloletni prezes spółdzielni Społem w Tychach, do której należała piekarnia. – Nazwa wzięła się oczywiście od rozmiarów i skali produkcji. Na tamtejsze czasy była to naprawdę duża piekarnia, chociaż nie największa w Polsce. Coraz większa ilość mieszkańców rozbudowującego się miasta spowodowała konieczność tej budowy, produkcja rzemieślnicza nie wystarczała. W dobrym okresie piekarnia Gigant produkowała dziennie ponad 10 ton pieczywa. Był okres, że pracowała w systemie trzyzmianowym, tak duże było zapotrzebowanie.
Na trzech piętrach
Produkcja na tak dużą skalę odbywała się na trzech piętrach. Na najwyższym był magazyn mąki. Na drugim wyrabiało się ciasto, które lejami było podawane na pierwsze piętro, na halę produkcyjną. Tam było formowane w kęsy i trafiało do trzech pieców. – Jeden z nich, największy nosiła nazwę „Mamut” – opowiada Stanisław Gdowski. – Uformowane kawałki ciasta przejeżdżały przez ten piec na taśmach przez 45 minut. Z jednej strony wjeżdżało surowe ciasto, z drugiej wyjeżdżały upieczone chleby. Oczywiście często zdarzało się, że taśma się zagięła czy zepsuło się parowanie, dlatego ten chleb wychodził różnie. Taka była technologia produkcji, niestety przez to pieczywo z Giganta nie miało dobrej renomy. Chociaż pamiętam lata, gdy w dni targowe sprzedawaliśmy pieczywo prosto z samochodu, przy naszym zakładzie garmażeryjnym, który mieścił się obok Starej Poczty. Przywoziliśmy tam pieczywo jeszcze ciepłe i sprzedawaliśmy je prosto z desek. Sprzedawały się ogromne ilości. To udowadniało, że ta jakość nie jest jednak taka zła.
Produkcja w Gigancie – później prowadzona pod marką „Nasze Wypieki” – zaczęła się zmniejszać w latach 90., gdy na rynku pojawiła się konkurencja. Jednak do 2014 r. piekarnia była podstawowym dostawcą pieczywa i ciast do sklepów sieci Społem, a w ostatnich latach także dla sklepu E.Leclerc, który został wybudowany po sąsiedzku.
Od początku działalności właścicielem piekarni była Powszechna Spółdzielnia Spożywców „Społem” w Tychach. W 1997 r. spółdzielnia przekształciła się w spółkę nadal pod nazwą Społem. W 2007 roku większość udziałów w spółce kupiła firma Eldorado (później Emperia), właściciel sieci Stokrotka. W 2014 r. nastąpiło połączenie trzech spółek należących do Emperii: Społem Tychy, Maro Markety i Stokrotka. To było pożegnanie z nazwą Społem. I z piekarnią – bo wówczas zapadła decyzja o zakończeniu działalności i sprzedaży obiektu.
Będzie kolejny market?
Teren wraz z budynkiem kupiła firma Pergranso Sp. z o.o., spółka zarządzająca nieruchomościami E.Leclerc w Polsce. A dokładniej; nieruchomościami niezależnych spółek handlowych, posiadających prawo do używania logo E.Leclerc.
Jak poinformowała nas dyrekcja spółki Tychydis (która prowadzi sklep E.Leclerc w Tychach), decyzja o transakcji została podjęta ze względu na działkę, a nie na budynek, którego utrzymywanie jest bardzo kosztowne, a remont wymagałby ogromnych nakładów. „Zapadła więc decyzja o rozbiórce – czytamy w otrzymanej wiadomości – O tym co powstanie na działce po wyburzeniu, zdecydują udziałowcy Tychydis w porozumieniu ze spółką Pergranso. Decyzje zapadną po zakończeniu rozbiórki”.
Rozbiórka już się rozpoczęła.
Wiadomo już, że w miejscu budynku ZEG-u powstanie market. W uwagi na to, że właścicielem Giganta jest L.Eclerc, także nietrudno się domyślić jak zostanie wykorzystana ta działka. Rachunek ekonomiczny jest bezlitosny – utrzymywanie i remontowanie starych, aczkolwiek ciekawych architektonicznie obiektów zazwyczaj się nie opłaca.
Źródło: tychy.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz