Tragedia rodzinna w Tychach. Pracownik dawnego browaru zauważył w oczku wodnym ciało dziecka. To był 6-letni chłopiec, którego od kilku godzin szukała matka, a z nią 20 strażaków i policjantów z pomocą psa tropiącego. Przyczynę śmierci wyjaśni sekcja zwłok. W środę po godzinie 17 do komendy policji zgłosiła się kobieta. - Szukam synka, nie mogę go znaleźć - miała powiedzieć.
W poszukiwanie 6-letniego chłopca natychmiast wyruszyło 20 funkcjonariuszy policji i straży pożarnej, wzięli ze sobą psa tropiącego. - Matka mniej więcej wskazała miejsce, gdzie mogło bawić się jej dziecko - mówi Barbara Kołodziejczyk, rzeczniczka policji w Tychach. Nie udało się uratować Kobieta wskazała ulicę Browarową. To okolice Browaru Obywatelskiego, gdzie już się nie produkuje piwa. Zabytkowa zabudowa, oddzielona od centrum miasta torowiskiem to dzisiaj ogólnie dostępne miejsce wypoczynku. Po godz. 18 pracownik browaru zauważył ciało dziecka w oczku wodnym. - Niestety, pomimo podjętej przez strażaków i pogotowie ratunkowe natychmiastowej reanimacji chłopca nie udało się uratować - mówi Kołodziejczyk. Policja podaje w komunikacie, że 6-latek utonął, ale dokładne przyczyny śmierci wyjaśni sekcja zwłok, zarządzona przez prokuratora. Na razie śledczy nie informują, czy dziecko przebywało bez opieki dorosłych, czy było samo. Kołodziejczyk: - Będziemy to wszystko dopiero ustalać. Policjanci przypominają o zachowaniu szczególnej ostrożności nad wodą. - Nie pozostawiajmy bez nadzoru bawiących się tam dzieci, nawet jeśli potrafią pływać. Zwykłe zachłyśnięcie wodą może skończyć się utonięciem - ostrzegają mundurowi.
Źródło: tvn24.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz