sobota, 26 marca 2016

Comarch Cracovia - GKS Tychy 2-1 w meczu numer siedem finału PHL


Nadkomplet kibiców, grad strzałów i sytuacji z obu stron, wspaniałe parady bramkarzy, zwłaszcza Rafała Radziszewskiego - w takich okolicznościach Comarch Cracovia wywalczyła 11. w historii mistrzostwo Polski, pokonując w siódmym meczu finałowym obrońcę tytułu - GKS Tychy 2-1.

- Szacunek dla naszych zawodników. To był nasz 14 mecz w play-off. Bardzo się cieszę - mówił tuż po zakończeniu spotkania Rudolf Rohaczek, trener "Pasów".

Widowisko było tak wspaniałe i emocjonujące, że aż wypada żałować, że to już koniec niesamowitej serii.

Mistrzowie Polski już 18 sierpnia zagrają w fazie grupowej Ligi Mistrzów w ramach dzikiej karty, jaką przyznało nam szefostwo organizacji.

Tempo było wysokie, a walka twarda, ale oba zespoły przede wszystkim pilnowały, żeby nie stracić gola. Sytuacji podbramkowych było więc mało, a bramkarze mogli liczyć na wsparcie kolegów. Gdy w 10. minucie karę zarobił David Turoń, GKS przycisnął, ale Cracovia szybko wybiła krążek, na dodatek Krystian Dziubiński szarpnął na bramkę i Bartłomiej Pociecha powstrzymał go faulem.

Tyszanie częściej atakowali, oddali więcej strzałów, ale zjeżdżali z lodu po pierwszej tercji przegrywając 0-1. W 14. minucie kapitalną akcję przeprowadził trzeci atak "Pasów". Rozprowadził ją Filip Drzewiecki, Artiom Bożko zasłaniał bramkarza, a Paweł Kucewicz idealnie trafił w okienko.

Hokeiści GKS-u zaczęli grać jeszcze agresywniej i zrobiło się nerwowo. Za bary wzięli się Rafał Dutka i Adam Bagiński. Sędziowie musieli się sporo napocić, żeby ich rozdzielić, a gdy w końcu im się udało, nałożyli na obu czterominutowe kary.

Tyszanie strzelali, ale Rafał Radziszewski bronił. Z kolei w 18. minucie świetną okazję na podwyższenie wyniku miał Dziubiński, lecz tym razem górą był Sztefan Żigardy.

Początek drugiej tercji dla Cracovii, ale po pięciu-sześciu minutach sytuacja na lodzie zaczęła się zmieniać. Ataki GKS-u były coraz groźniejsze, a gospodarze głęboko się cofnęli. Na wysokości zadania stanął jednak Radziszewski. Bronił kolejne uderzenia, a w 31. minucie wygrał pojedynek z Josefem Vitkiem (świetne podanie Martina Vozdecky'ego). Gdy tyszanie atakowali czterech na trzech, znakomitej okazji nie wykorzystał Marcin Kolusz.

GKS ostrzeliwał bramkę "Radzika", ale bez efektów, a szczęście uśmiechnęło się do Cracovii. W 35. minucie tyszanie przejęli krążek we własnej tercji, Vitek chciał go wycofać do obrońcy, ale odbił się od nierówności na bandzie, a Petr Szinagl wykorzystał dar losu i pokonał Żigardy'ego!

Tychy potrzebowały szybkiego gola na początku trzeciej tercji i dał im go duet Marcin Kolusz - Mikołaj Łopuski. Goście atakowali w przewadze, "Kolos" przedarł się w tercji rywali i idealnie obsłużył Łopuskiego, a ten pokonał "Radzika" w sytuacji sam na sam.

GKS nie miał nic do stracenia. Przycisnął tak mocno, że krakowianie przez kilka kolejnych minut harowali, aby wybić krążek z własnej tercji. W 52. minucie Patryk Kogut ruszył z kontrą, ale interwencję meczu zaliczył Rafał Dutka, który zdążył wrócić i w ostatniej chwili wytrącić mu krążek.

W końcowych minutach "Pasy" mądrze się broniły, rozbijając ataki GKS-u już w środkowej strefie.

Trzy minuty przed końcem na trybunach zafalowało morze biało-czerwonych flag. 93 sekundy przed końcem trener GKS-u Jirzi Szejba poprosił o czas i wycofał bramkarza. Szansę przypieczętowania triumfu miał Dziubiński, lecz nie trafił do pustej bramki. Pół minuty przed końcem o czas poprosił trener Cracovii Rudolf Rohaczek i jego zespół obronił zaliczkę, a po ostatniej syrenie rozpoczęła się mistrzowska feta.

Najlepszymi zawodnikami finału wybrano bramkarza Cracovii Rafała Radziszewskiego i napastnika GKS-u Josefa Vitka.
Comarch Cracovia - GKS Tychy 2-1 (1-0, 1-0, 0-1)

Bramki: 1-0 Kucewicz (13.27 Drzewiecki), 2-0 Szinagl (34.13), 2-1 Łopuski (41.12 Kolusz, w przewadze).

Comarch Cracovia: Radziszewski - Novajovsky, Noworyta, Urbanowicz (2), Svitana (2), Szinagl - Maciejewski, Kruczek, Dziubiński (2), Słaboń, Kapica - Wajda, Dutka (4), Bażko, Kucewicz (2), Drzewiecki (2) - Dąbkowski, Turoń (2), Domogała, Wróbel, Kisielewski.

GKS Tychy: Żigardy - Kolarz (2), Ciura, Woźnica, Rzeszutko (2), Bagiński (4) - Pociecha (2), Sokół, Vozdecky, Komorski, Vitek - Kotlorz, Bryk, Jeziorski, Witecki, Łopuski (2) - Bepierszcz, Gazda, Kogut, Galant, Kolusz.

Sędziowali: Zbigniew Wolas z Oświęcimia i Paweł Meszyński z Warszawy. Kary: 16 oraz 12 minut. Widzów: 2500.

Źródło: interia.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz